piątek, 3 czerwca 2011

M jak...

Mieszkanie. 
Nie wynajęte, nie w na łonie rodzinnym. Własne. Tylko moje. Od kliku tygodni zajmuję się tym tematem bliżej. Szukam. Przeglądam. Obliczam. Myślę. Intensywnie, bo to poważna decyzja. Samymi chęciami jeszcze nikt nic nie kupił. Tu trzeba finansów, sporych, zwłaszcza na mieszkanie w stolicy. Na pewno łatwo nie będzie, ale świadomość comiesięcznej raty na własne, a nie na czyjeś 4 ściany jeszcze bardziej mnie do tego zachęca. Trzeba będzie się zmobilizować, przycisnąć pasa, ale wierzę, że się uda. Musi! :) 
Jakie? Gdzie? Co? Myślałam, że będzie łatwiej, ale po obejrzeniu blisko 50 projektów miałam głowę kwadratową. Wiem już czego nie chcę: aneksu kuchennego, klitki balkonowej, parteru, cmentarza i głośnej ulicy za oknem. Dzielnica? Mimo traumy dojazdowej, to moja obecna bardzo mi się podoba. Duży park, teatr, klub sportowy, osiedlowy bazarek, gdzie można zawsze są świeże owoce, warzywa. Może ciut dalej, ciut bliżej, ale póki co moja dzielnica wygrywa. Jednak to czego chcę, a to na co mnie stać oddziela gruba krecha. Ale idea jest, i oto ona:

Nie wiem, czy to mieszkanie na mnie 'zaczeka', ale jest. Gdybym była architektem wprowadziłabym drobne zmiany, ale w sumie kto powiedział, że drobne przeróbki są niemożliwe :)
Muszą być dwa pokoje: sypialnia i salon, oddzielna kuchnia, łazienka i garderoba i/lub fajny przedpokój na duużą szafę. Taki mam zamysł i tego trzymać się będę. 

Kiedy zamykam oczy widzę sypialnię w połączeniu batystowego fioletu i satynowego wrzosu z groszkowymi dodatkami. Połączenie iście psychodeliczne, ale takie sobie wymyśliłam. Salon obowiązkowo słonecznikowy, aby mogła w nim zawisnąć moja reprodukcja Słoneczników Van Gogh'a. Kuchnia w stylu 'odwrócone latte' - jasny dół, ciemna góra. A łazienka.. na pewno będą białe szafki i może ten groszek, na którego punkcie ostatnio mam fioła :) Ale przyznam, że łazienki nie umiem sobie jeszcze dobrze wyobrazić. Balkon nieduży koniecznie z czymś zielonym, ale nie z pelargoniami! Nie znoszę pelargonii, brrr. :)

No i tak właśnie będzie. Kiedy dokładnie nie wiem, ale będzie - muszę w to wierzyć! Musi się udać!

A i zapomniałam o storczyku - obowiązkowo być musi :)

1 komentarz:

  1. Bardzo mi się podoba to twoje M :)
    I trzymam kciukasy aby wszystko się udało :D

    OdpowiedzUsuń