środa, 25 lipca 2012

po urlopie

Na wszystko co dobre trzeba długo czekać, a wszystko co dobre jeszcze szybciej się kończy. Właśnie dobiega koniec mojego krótkiego urlopu. Jutro o 6 rano nie ma zmiłuj zadzwoni budzik i przyjdzie mi się zmierzyć ze zmianą organizacji ruchu związana z budową II linii metra, która na 40 dni odcięła mnie od świata zewnętrznego.
Podsumowując wolny czas był on dość efektywny jeśli chodzi o zeszły tydzień, leniwy jeśli chodzi o ten - równowaga zachowana. Pogoda była w pełni zadowalająca jak na tydzień urlopu w stolicy. Przez dwa dni udało mi się poopalać na balkonie o czym świadczą czerwony dekolt i zarumienione ręce :) Do tego regularne wizyty na siłowni, aby pozbyć się boczków, wizyta u kosmetyczki, aby ogarnąć moje łuki brwiowe, niezaplanowane, ale wszak udane zakupy i finał spraw formalnych mojej Toyoty Y.
Było miło, ale się skończyło. Jutro - do roboty! :(
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz