czwartek, 2 sierpnia 2012

Szczęście!

Są takie dni, które przechodzą do historii najważniejszych dni w życiu. Takim dniem był 2 sierpnia, w którym to pierwszy raz stanęłam stopą w moim M. Do tej pory moje M było tylko aktem notarialnym, kredytem na 30 lat, kawałkiem bloku widzianym z lasu, czy z nad ogrodzenia. Takie nierzeczywiste, bo dalekie, budujące się, odwleczone do 4 kwartału. A tu nic bardziej mylnego. Otrzymałam telefon z budowy, bo czas było spotkać się z Panem Hydraulikiem i Elektrykiem, aby zweryfikować położenie gniazdek, kontaktów, zlewu, prysznica etc. jednym słowem najważniejszych instalacji w moim M. Do tej pory odległe decyzje stały się realne i bardzo ważne. Pół nocy nie przespałam, rysowałam, wyobrażałam sobie, planowałam, konsultowałam, kombinowałam. I przyszedł czwartkowy upalny dzień :) Przekroczyłam próg mego M i zamarłam, to taki moment, w którym nie ma właściwych słów, aby opisać .. SZCZĘŚCIE.
I mimo że cegły, brak wylewki, kurz, rurki, kabelki wszędzie to widok wspaniały. Przechadzałam się po moich czterech ścianach, decydowałam co i gdzie, prowadząc dyskusje aranżacyjno-oświetleniowe z Elektrykiem i aranżacyjno-wodne z Hydraulkiem. Mieli dla mnie czas, słuchali, radzili, nie szli ślepo za moją decyzją, podpowiadali, mówili o ryzykach decyzji dzięki czemu kilka rzeczy zmieniłam, bo mieli absolutną rację. 
Po konsultacjach zostałam sama samusieńka, chłonęłam to szczęście, zamknęłam oczy i urzeczywistniałam moje przyszłe "urządzeniowe" marzenia, jak również likwidowałam niektóre, zwłaszcza kuchenne - legł w gruzie odrębny słupek na piekarnik, niestety go nie będzie, bo piony w kuchni zwęziły ścianę i nie da się tego obejść :( Czas wymyślić coś nowego :)

Kilka zdjęć, tak wygląda w wersji saute moje Szczęście :) Widok z okna i tak jest najpiękniejszy, a zapach lasu..mmmmmm :D

Sypialnia:

Kuchnia:
Widok z tarasu :))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz