środa, 25 lipca 2012

Wsi spokojna, Wsi wesoła

Moją wsią ukochaną nie jest typowa polska wieś, bo za taką nie przepadam. To miejsce niedaleko poza miastem Warszawą, gdzie czas płynie inaczej, gdzie pola złocą się żytem, gdzie trawa jest bardziej zielona, niebo bardziej niebieskie, potrawy mniej tuczące, z oddali słychać rżenie źrebaka i stukot małych kaczych łapek ;) 
Azylem tym jest dom mojej Dear, gdzie od dawien dawna świętujemy Jej Imieniny, na które w tym roku przyszedł czas troszkę wcześniej :)


W takich okolicznościach przyrody, której przyświecało piękne słońce spędziłyśmy prawie cały dzień. Uciekając przed słońcem do altany lub łapiąc słońce spacerując po okolicznych ścieżkach z pięknymi widokami. Smakołyków jak zawsze była ilość za duża, część nawet nie skosztowana, ze względu na obawy przed pęknięciem. Do tego obowiązkowy i słynny poncz, jakby alkoholowo lżejszy w tym roku ;)




No i to, co takie mieszczuchy jak ja lubią najbardziej, czyli młody przychówek. Kaczuszki, gąski, pawie i kotki.. wszystkiego nie dało się ująć na zdjęciach, bo trzeba było pogłaskać i pobawić się troszkę :)
Natchniona całym dniem spędzonym na powietrzu poczułam relaks, spokój i zapragnęłam zostać na dłużej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz