wtorek, 8 listopada 2011

Spóźnione Wakacje

W końcu przyszedł czas na moje. Spóźnione co prawda w tym roku, ale lepiej późno niż wcale. Całe lato pomijając pojedyncze dni pracowałam, więc teraz czas na prawdziwe wakacje.

Zorganizowanie ich nie było łatwym zadaniem.. Co roku mam przyjemność być tzw.Koordynatorem Wycieczki, czyli planowanie, szukanie, organizowanie i wszystkie powiązane z tym elementy są głównie na mojej głowie. Połączyć wymagania, oczekiwania, cenę, czas i wiele innych spraw są dość trudnym zadaniem, zwłaszcza kiedy nie na wszystko można sobie pozwolić no i co najważniejsze nie wszędzie można pojechać. Nie będę już rozdrabniać się nad elementami negatywnymi i mało lubianymi przeze mnie, ale chyba bądź co bądź dobrze się czuję pełniąc i spełniając swoją rolę. 
W tym roku i o tej porze roku przyszło mi mieć swój urlop, spóźnione i jednocześnie wyczekiwane wakacje, zasłużony czas relaksu i odpoczynku. Za chwil parę czeka na mnie TURCJA!!



Nie byłabym sobą gdyby ten czas przygotowań nie obfitował w intensywne treningi i pracowanie nad sylwetką. 9 dni to nie było dużo, ale dzięki Marcinowi, jego rozpiskom i moim drobnym zmianom udało się pozbyć prawie 3 kg, przez co w lepszym stanie ciała (i ducha) będę mogła cieszyć się z uroków wyjazdu. Muszę przyznać, że czuję już totalne zmęczenie wysiłkiem i dietą, ale jeszcze chwila, ale jeszcze momencik i będę cieszyć się wolnością, swobodą - chociaż uwaga, w hotelu jest siłownia, no ale bez przesady ;)

Ostatnie chwile przed wylotem, to głównie przygotowania do podróży, ostatnie zakupy różnego rodzaju, pranie, prasowanie i pakowanie. Dylemat najgorszy, co zabrać, czego nie brać, w końcu to tydzień. Nie jestem ekonomiczna jeśli o to chodzi, na początku mówię, że mało mało,a  potem okazuje się, że wszystko jest potrzebne, niezbędne, że to końcu wakacje. Tak więc rozpoczynam wielkie pakowanie i do usłyszenia po powrocie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz