poniedziałek, 7 maja 2012

fenomen 'ZARA'

Od jakiegoś czasu przyglądam się jaki wpływ, moc potężną ma internet i szerzenie tego co jest trendy, jazzy czy cool. A dokładnie mam na myśli szczyty popularności sklepu Zara. Nie od dziś w galeriach handlowych, nie od dziś znany czy prezentujący ubrania o cenach przypominających loty w kosmos. Więc o co chodzi? 

Największą reklamą stało się promowanie ubrań Zary na najsłynniejszym polskim blogu, który ma pokazać wszystkim jak można uczynić życie łatwiejszym, milszym, prostszym ;) Wiecie już o kogo chodzi, prawda? :) Na forach rozpętały się burze, które swego czasu z zainteresowaniem śledziłam. Targetem uprzednio wspomnianego blogu są głównie licealistki, studentki i nie zdziwiłabym się, że gimnazjalistki również czerpią wiedzę co i gdzie kupić. I tu zaczyna się problem, jaką nastolatkę, albo którego przeciętnego rodzica nastolatki stać, aby ubrać od stóp do głów w tym sklepie? Ja mogę sobie wytłumaczyć, że w tym miesiącu to tylko buciki czy bluzka, a czy można to zrobić zbuntowanej nastoletniej gwieździe, która musi zabłysnąć w towarzystwie? Byłam sceptyczna, że na pewno tak nie jest, dopóki w przymierzalni tegoż sklepu usłyszałam rozmowę dwóch młodych dziewczyn, które koniecznie musiały coś kupić, aby mieć torebkę, tj. opakowanie ;) i że nie ważne, że jest takie sobie, ale jest z Zary. Zamarłam. Chyba naprawdę się nie nadaję do życia w XXI wieku...
W każdym bądź razie zaglądam czasem do Zary, choć częściej do sklepu online, z którego i tak skorzystać nie mogę, bo nie posiadam karty kredytowej ;) Ułatwia mi to czasem sprawę, bo wchodząc do sklepu wiem od razu czego szukam. Jednak muszę też powiedzieć, że utrudnia, bo jak upatrzyłam sobie tą bluzkę, a nie było jej w galerii, to z przyczyn powyższych też jej zamówić nie mogłam :( Bluzka totalnie niefunkcjonalna jeśli chodzi o tył, ale jakże piękna.. pozostały mi tylko po niej zdjęcia :)

 
Upolowałam za to żywy truskawkowo-koralowy żakiet za kwotę, której nie wymienię - jak dobrze, że były jeszcze oszczędności Mikołajowe; oraz bardzo fajny t-shirt w brytyjską flagę. Poza tym zaczęłam szperać na Allegro i dosłownie za grosze do mojej zarowej kolekcji trafiły dwie fajne bluzki w sam raz na wiosnę/lato. Czyli można złapać okazję nie koniecznie wartą fortunę.
 

Oczywiście skłamałabym, że są rzeczy, które mi się podobają, ale na które sobie z racji wyższych pozwolić nie mogę. Są to głównie finanse i świadomość, że to nie są koniecznie rzeczy dla mnie. Miętowa, koronkowa, piękna sukienka jest zbyt uroczysta do pracy, a ten biało-koralowy komplet no cóż, chyba to nie jest do końca mój styl. Jednak obie rzeczy są śliczne, a pierwsza sukienka jeszcze piękniejszą ma cenę :/
 

 
Zawsze jednak jest coś, czym można się pocieszyć, na przykład takimi balerinkami w przystępnej jak na Zarę cenie. Śliczne, trochę jakbym się w nich zakochała. Jeśli nie znajdę ich w sklepie, to znajdę kogoś, kto użyczy mi karty kredytowej! :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz