Nie ma prawdziwych Świąt bez prawdziwych porządków! To jest ta najmniej przyjemna sprawa.. sprzątanie na glanc, odsuwanie mebli, trzepanie dywanów, pastowanie podłóg, szorowanie zakamieniałych kranów... Pracy co nie miara. Ale z drugiej strony, może radość ze Świąt bez tego byłaby jakby mniejsza i niepełna.
Sprzątanie mojego królestwa miało mi zająć góra 1,5 godziny, skończyło się po 2,5 :D Kichałam od kurzu jaki generowały kable zawile schowane za sprzętem odtwarzająco - telewizyjnym. Na szczęście moje nowe meble lepiej się sprząta niż stare, więc nazwijmy to: sprzątanie było nawet przyjemne. Gorzej z nagromadzeniem różnych rzeczy, które trzeba było przejrzeć, powyrzucać i/lub przełożyć w odpowiednie tj. inne miejsce. Mały dywanik zwinięty w 2 minuty pozwolił wymyć podłogę prawie tak samo szybko. No i jest! Ładnie, czysto, schludnie.. mój pokój czeka tylko na ozdoby, zielone drzewko i świąteczne zapachy. Każda Pani Domu powinna do porządków zatrudniać Pana Domu, bowiem praca w pojedynkę jest bardzo pracochłonna, stwierdzenie, że Panowie nie są od tego też jest wielce na wyrost! A poza tym po takim sprzątaniu wizyta u kosmetyczki na szybkiej odnowie zniszczonych paznokci niezbędna! :)Zamiast manicure w salonie kosmetycznym (takie rzeczy robię sama) zafundowałam sobie grzane piwo z przyprawą korzenną i sokiem malinowym, które mnie totalnie rozluźniło i pozwoliło spać całą długą noc! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz