niedziela, 3 lipca 2011

Po Grecku

Tak jak pisałam wcześniej zatęskniłam za Grecją. Przede wszystkim przez pogodę, bo widząc za oknem szarość i pluchę chciałabym uciec gdzieś daleko, gdzie słoneczko świeci non stop, jest dobre jedzenie, ciepła woda, beztroska i błogie lenistwo. Taki właśnie był mój urlop w Grecji, a dokładnie na greckiej wyspie Kreta w lipcu 3 lata temu. Aby poczuć trochę ciepła klika razy obejrzałam zdjęcia z tamtego urlopu. Wczoraj obejrzałam "Moje Wielkie Greckie Wesele" bardzo lubię ten film, mimo, że fabula nie jest z górnej półki, to jest coś w tym filmie, co wywołuje uśmiech na mojej twarzy: humor, grecki luz.. I dokładnie tak samo mam z Kretą :) Z żalem słucham o bankructwie Grecji, stąd taka krótka retrospekcja, bo wszystkich zachęcam aby wybrali się  kiedyś właśnie tam! Ja mam cichą nadzieję tam wrócić i pojechać na Santorini, bo tam niestety nie dotarłam.

Przystanek I - Heraklion
To największe miasto na Krecie. Najciekawsze, bo pierwsze jakie zobaczyłam lądując na wyspie. Właśnie lotnisko - nad samym morzem, niesamowite przeżycie :) Piękne miasteczko, oszałamiający widok na zatokę, fortecę i  Morze koloru błękitnego, seledynowego, achh!






Przystanek II - Knossos
Czy jest ktoś, kto nie pamięta Mitologii Greckiej? Tam właśnie można znaleźć labirynt Minotaura i pałac króla Minosa. Niesamowicie było to wszystko zobaczyć na własne oczy, dotknąć kawałka historii i zamyślić się jak to wszystko przetrwało tyle tysięcy lat. Pamiętam jak było wtedy gorąco i te cykady, które nie dawały spokoju swoim śpiewem. No dobrze przyznam się, że w tym wszystkim najbardziej zawiódł mnie ten labirynt, który nie wygląda tak jak każdy go sobie wyobraża ;)

 
 

Przystanek III - Ajos Nikolaos
To wschodnia część Krety i jednocześnie bardzo istotna część turystyczna tego regionu. Często porównywana jest z Saint Tropez lub Wenecją. Jest tam naprawdę uroczo. W centrum miasta znajduje się słynne słodkowodne jezioro Wulismeni, które łączy się z morzem. Wokół jeziora masa knajpek i najlepsze naleśniki z lodami waniliowymi jakie jadłam ;) 

 
 

Przystanek IV - Spinalonga
To mój ulubiony przystanek! :) Zrobiła na mnie ogromne wrażenie wizualne jak i historyczne. Wyspa z olbrzymią fortecą to ostatnie w Europie miejsce tzw. leprozorium, które służyło jako miejsce zesłań chorych na trąd. Żyli tam jak w małym miasteczku, mieli domy, sklepy, brali śluby, rodzili dzieci. Obecnie na wyspie nie mieszka nikt jest to jedno z głównych atrakcji turystycznych. Ostatnim człowiekiem jaki tam mieszkał był ksiądz (ale prawosławny, Grecja to prawosławie), który uzdrowiony opuścił wyspę w 1962 roku. Co rok w rocznicę odwiedza wyspę. Ciekawostką jest to, że Spinalonga jest jednym z niewielu miejsc, których nie zaatakował podczas II wojny światowej Hilter, jak wiadomo bał się wszelakich chorób. 
Wyspa naprawdę wygląda jak opuszczone miasteczko, można przejść je w godzinę oglądając to wszystko co zostało po tamtym w sumie niedalekim okresie czasu. Piorunujące wrażenie robi widok na Morze, jedne z najpiękniejszych widoków jakie widziałam w życiu.
 
 
 
 


Przystanek V - Różności
Kreta to przede wszystkim historia i piękne widoki. Rąbek starożytności i Morze, które zapiera dech w piersiach. To mniejsze urokliwe  wysepki, na które nie ma innego transportu niż mały stateczek. To sałatka grecka - przyznaję, że tam jadłam najgorszą sałatkę grecką na świecie!! To tzaziki, to sejsta, to słońce, to Kolokhita, to kamieniste plaże, to tawerny, to głośni Grecy, to Zroba. To niesamowity urok i klimat na odpoczynek od codzienności, tej naszej polskiej.  

 
 
 

Mam olbrzymi sentyment do tej greckiej wyspy :) Na lodówce wiszą magnesy, na regale stoi wiatrak. Marzy mi się odwiedzić pozostałe wyspy jak również Grecję kontynentalną. No i Santorini, białe domki z niebieskimi dachami i okiennicami z widokiem na Morze, mmm :) Prawda, że piękne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz