niedziela, 3 lipca 2011

Letnia słota

To ma być lato?! Powiem krótko - nie takiego lata oczekiwałam! Odkąd na kalendarzu pojawił się lipiec jest wręcz okropnie, jesiennie, dżdżyście. Ciągle pada deszcz, jest chłodno - dziś termometr pokazał 12 stopni, brr. Wieje wiatr i generalnie taka pogoda nie sprzyja niczemu. Najlepiej zakopać się pod koc z kubkiem herbaty, czytać, oglądać filmy, a na dwór wyjść tylko w ramach konieczności. W weekend taka alternatywa wchodzi w grę, ale zaraz poniedziałek.

Serdecznie współczuję wszystkim, którzy wydali sporo pieniędzy i spędzają teraz urlop nad polskim morzem - pogoda jak zwykle nie zawiodła ;) Wolę nie wiedzieć jak bardzo sobie plują w brodę, że nie dołożyli więcej i nie pojechali do Turcji. Ja generalnie polskie morze uwielbiam, ale umówmy się, czy jest ktoś kto mimo, że uwielbia nie zaklął pod nosem spędzając urlop w taką pogodę? No właśnie! ;)



Ostatni tydzień nie należał do najłatwiejszych. Nie umiem jednoznacznie określić dlaczego. Nie chcę ciągle marudzić na pogodę, ale chyba to co się z nią działo w ostatnim tygodniu naprawdę odbiło się na moim samopoczuciu. Rozkojarzenie, podirytowanie, zmęczenie, senność i co najgorsze codzienne bóle głowy. Słyszałam, że z przepracowania i stresu, że stare emocje opadają i organizm tak reaguje. Być może to wszystko prawda, ale co by nie było nie chciałabym, aby taki tydzień pojawił się ponownie. Zaaplikowałam sobie dawkę magnezu i potasu oraz paczkę proszków przeciwbólowych na kolejny tydzień. To prawie jak drugie śniadanie i promocja firm farmaceutycznych. Nie lubię łykać tabletek jak nie muszę, ale z lekka zaniepokojona wolę chuchać na zimne.


Po tygodniu walki w pracy nastał weekend i  wiele pożytku z niego nie było z wiadomych powodów.. Marzył mi się długi samotny spacer, aby usłyszeć siebie i nabrać dystansu do ostatnich wydarzeń. Jedyne co miałam to szybki marsz z treningu, na który poszłam, bo siedzenie w domu nie dawało mi już spokoju. Po drodze widziałam tylko puste alejki i dzielnie trzymające się na wietrze fontanny w moim parku. Jedyne komu chciało się wyjść oprócz mnie to ślimaki :)

Na sam koniec powiem tylko, że zatęskniłam za Grecją i poświęcę jej kolejnego posta :)
A i objerzałam film 'Waiting for Forever". Od razu uprzedzam to nie jest stereotypowa komedia romantyczna. Osobiście nie zakwalifikowałam tego filmu do komedii. Miesza się tu tęsknota, samotność, dążenie do celu, marzenia.. Uroku dodaje piosenka, która towarzyszy filmowi. Polecam tym z większą wrażliwością, bo oni zrozumieją ideę tego filmu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz