czwartek, 22 marca 2012

Cyrograf!

Dziś podpisałam umowę kredytową z bankiem na moje M. Formalnościom stało się zadość, podpisy złożone, serce mocniej biło - stało się! Nie ma już odwrotu od wcześniej podjętych decyzji, w oczy zajrzał lekki strach, czy dam radę, mimo odpowiednich analiz wcześniej, że dać radę powinnam móc. Inaczej jednak jest, kiedy taki dzień następuje i wiem, że to był jeden z najważniejszych momentów w moim życiu. A wszystko tak naprawdę dopiero przede mną. Do I transzy muszę spełnić trzy warunki, a potem, no właśnie.. a potem zaczynam spłacać i tak przez kolejne 30 lat. Jako osoba świadoma rynku i praw polityki pieniężnej stresuję się, ile odsetek w stosunku do wartości potrzebnej na moje M będę musiała oddać bankowi. Poza tym dodatkowe koszty jak ubezpieczenia, echh. Ale gdyby nie to, to o moim marzeniu mogłabym zapomnieć. Nie-tylko ja, reszta świata też, a przecież życie ma się tylko jedno. I tak staram się myśleć w chwilach zwątpienia i niespokojnych myśli. Gdyby ktoś potrzebował pomocy pośredników (przy rynku pierwotnym płaci za to developer) odradzam (już dziś świadomie) Home Broker, czy HB Doradcy jak ich formalna nazwa. Nie polecam! Szczegóły na priv.
Po całym dniu wrażeń pojechałam odreagować na ostatnie wolne od liczenia grosza, choć nie do końca zakupy, o których nie omieszkam napisać w kolejnych postach. Będzie ciut modowo, ale nie mogę się oprzeć, bo tyle pięknych rzeczy na około mnie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz