wtorek, 26 czerwca 2012

Szum spokoju

Uderzono do mnie lawiną pytań i trosk - pozytywnych oczywiście po wczorajszym wpisie. Dziękuję Kochani. Wpis był rozładowaniem napięcia wyrażonego powiedzmy to epicznym sposobem. Uspokajam się, bo w moją egzystencję wkroczyły nerwobóle, a jak tak jest, to jest źle. Włożyłam do torebki valused - ziołowy lek na uspokojenie, i przetrwałam. Na koniec dnia Ktoś zrobił mi najlepszy prezent jaki mógł :) Zostałam siłą optymizmu wsadzona do samochodu i zawieziona do mojego M. Moje osiedle rośnie,białe bloczki, obok las. Szumiał mocno, gałęzie tańczyły walca z wiatrem, zamknęłam oczy i poczułam totalny spokój. To był ten moment, który dał równowagę i siłę. Na walkę, na nowe decyzje, na wiarę. A przy uchu usłyszałam "pięknie tutaj", bo pięknie tam. Mój przyszły dom, moja oaza. A jeśli nie tylko dla mnie jest tu tak, to znaczy, że nie mogło być lepiej... :))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz