wtorek, 16 sierpnia 2011

Podwójne Święto

W moim domu 15 sierpień jest wyjątkową czerwoną kartką w kalendarzu. Tego dnia moja Mama obchodzi swoje urodziny i imieniny - podwójne święto. Moja Babcia poszła na łatwiznę ;) bo nadała swoim dzieciom imiona jakie były na kartce w kalendarzu w dniu ich urodzin. Odkąd pamiętam 15 sierpień to zawsze święto kościelne i Mamy. Dwie Marie :) Co roku przyjeżdża rodzina, mimo, ze nie duża, ale zawsze robi się szum, a następnego dnia przychodzą znajomi. Oto Gwiazda:


Ci, którzy mnie znają mogą szukać podobieństw. Na pierwszy rzut oka widać, że po Mamie mam pucołowate poliki, pełne usta, ściśle ułożone ząbki i szerokie biodra.. :)

Wracając do najazdu świątecznego. W domu pachniało, piekło i szykowało się jak na prawdziwe święta. Smakołyki rozbrajały wyglądem i smakiem, a postanowienia dbania o linię poszły w siną dal. Była szarlotka, sernik na zimno z truskawkami i makowiec. Nie wiem jak to się stało, ale to ostatnie ciasto jest moim numerem jeden od ostatniego Bożego Narodzenia. Przejść obojętnie nie mogłam :)


  Do tego dobre winko i winogronka, wiśniówka kompozycji Mamy. Fiesta, że hej!



  Standardowo życzono wnuka, wnuczki, mojego szybkiego zamążpójścia. Włos mi się nb głowie jeżył. Nadal twierdzę, że spędów rodzinnych bez persenu forte czy drinka przeżyć się nie da. Raczyłam się drineczkiem i po jakiejś godzinie było mi wszytsko jedno :)
Poza tym myślę, że spokojnie otrzymałabym certyfikat zmywaczki i kelnerki, bo aby nie siedzieć i nie słuchać wywodów o moim bujnym i jakże udanym  życiu osobistym wolałam posiedzieć w kuchni i polerować kieliszki do wina, w tym swój, ale w tym przypadku dbałam o bieżące uzupełnianie zawartości.
Pod koniec miałam dość i dziękowałam, ze taki dzień jest w roku raz, za to porządnie! Dom wyglądał jak kwiaciarnia, albo jak koniec roku szkolnego. Brakło wazonów, zapachy najróżniejsze, kompozycje najdziwniejsze. Tą końcówkę lubię najbardziej :)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz