sobota, 6 sierpnia 2011

Fejsbóg

Tytuł zaczerpnęłam z jednego z rozdziałów nowej książki Katarzyny Grocholi i jej córki Doroty Szelągowskiej pt. 'Makatka' i obydwiema rękoma podpisuję się pod wszystkim co znalazło się w tym rozdziale. Dla tych co nie czytali klika słów.
 Facebook najpopularniejszy portal społecznościowy. Jeśli kogoś tam nie ma podobno nie istnieje. Lepszy niż Nasza Klasa (bez porównania), inny niż Goldenline (inny profil). Jestem tam tzn., że istnieję.
A ze mną ponad sto znajomych, ze szkolnych ławek podstawówek, liceów, studiów  różnych kierunków, z pracy, z siłowni, zewsząd. Aaa i z rodziny zapomniałabym napisać, a tu właśnie całe clue. W zeszłym tygodniu dowiedziałam się, że syn mojej chrzestnej, której nie widziałam kilkanaście ładnych lat ożenił się i będzie ojcem, skąd? z FB, bo tylko tam się "spotykamy".. z FB dowiaduję się czy ktoś już nie jest sam, a może już się rozstał, o problemach natury dziwnej, o dzieciach, które rosną i każdy ząbek, uśmiech i bączek trzeba wszem i wobec pokazać. W dobie ciągłego braku czasu mamy czas na to, aby zawsze napisać coś na tablicy, wkleić nowe zdjęcia, skomentować znajomych i słynne 'lubię to' kliknąć odpowiednią ilość razy. Wtedy już wszystko wiemy, co kto lubi, co kto słucha, gdzie kto jest.
Smutne to trochę. Zwłaszcza, kiedy spotykać się czasu nie mamy, a potem widzimy jak ktoś w tym zajętym czasie siedzi pół wieczora na FB. Na ulicy znajomy z portalu cześć nie powie, a na FB lubi nasze zdjęcia i posty. Nie jestem czynnym użytkownikiem. Kto ma wiedzieć coś o mnie, to wie. Nie obdzieram się z prywatności i własnego zdania co chwila. Owszem komentuję zdjęcia i posty innych, ale nie spędza mi to snu z powiek. Aa i blokuje niektóre "gwiazdy", które swoim natręctwem brużdżą mi moją tablicę :)
Obejrzałam film 'The Social Network' i wszystkim polecam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz