poniedziałek, 28 stycznia 2013

Felina Beige - Cersanit

To na chwilę obecną bezkonkurencyjny numer Jeden płytek do mojej łazienki.

Zawsze chciałabym, aby ta niewielka powierzchnia była ciepła i przytulna, witająca spokojem i chęcią pozostania tam jak najdłużej. 
Beżowo - brązowo - złota, taka będzie na 100% :)

Mówiąc naprawdę szczerze, płytki te mi się przyśniły. Po wizytach w różnych sklepach i masie wykonanych zdjęć, po prostu w śnie pokazały mi się ponownie. Jako jedne z nielicznych nie były brane pod uwagę przy projektowaniu łazienki. Po śnie od razu wykonałam projekt i już wiedziałam, że nie może być inaczej!

Jasny ecru beż i ciemniejszy beż są niejednolite, w drobne smużki, paseczko-nitki. Wypukłe złote zawijasy nadają płytkom uroku, cudnie odbijają padające na nie światło. A podłoga idealna na wszelkiego rodzaju drobne paprochy, włoski i pyłki, które to niezauważone, po spadnięciu nie będą sprzątnięte z prędkością maksymalną;)

O samym projekcie łazienki, niedługo :)



niedziela, 27 stycznia 2013

Money, money...

Oszczędzanie było zawsze moją mocną stroną. Nie musiałam prosić rodziców o pożyczki, u przyjaciół zaciągać długi czy składać wnioski o karty kredytowe do banków. Po prostu wiedziałam i wiem nadal, kiedy i na co mogę sobie pozwolić.
Jeśli choruję na bluzkę, która jest stosunkowo droga, wiem, ze to będzie jedyny zakup w nadchodzącym miesiącu, jeśli wychodzę ze znajomymi do restauracji, to nie kupuję u Pana Kanapki i tak dalej. Opisana sytuacja występuje od prawie roku, kiedy to stałam się (niestety) dłużniczką pewnego banku na 30 okrągłych lat. Mało kto ma dziś mieszkanie za gotówkę, w spadku, czy w formie prezentu. Mimo wszystko cieszę się, ze zapracowałam na nie sama, nie jestem nikomu za nic wdzięczna. Im bliżej urządzania się, tym większą finansową presję czuję na sobie. Przede wszystkim z powodów zdrowo-rozsądkowo-marzeniowych posiadania wnętrza mieszkania, jakie zawsze chciałam mieć. Nie mówię o złotych klamkach, ale o tym co faktycznie po głowie chodzi, o tym co od dawien dawna zaplanowane, wyśnione, upatrzone w sklepach. Zwiedzanie marketów budowlanych, sklepów z meblami różnej maści przyprawia o lekki zawt głowy. 

W związku z powyższym weszłam w tryb wzmożonego pilnowania wydatków.. i tak właśnie życie pokazało mi, jak to jest sobie po oszczędzać bardziej. Półtora tygodnia temu, po rejestrowym przeglądzie samochodu (ustawowo 99zł) padł akumulator. Szczęście w nieszczęściu, że mimo dużego stresu udało mi się po "popychu" dojechać do stacji obsługi i kupić oraz wymienić akumulator, a przy okazji wpiąć żarówkę dla światła postojowego, które to ku zwieńczeniu samochodowych przygód postanowiło się przepalić - koszt 330zł.
W ostatni wtorek przeżyłam największą dentystyczną traumę - zabieg chirurgicznego usunięcia dwóch zębów mądrości - imprezka 400zł, jak również lekarstwa, aby się szybciej zagoić i przetrwać najgorsze godzino-dni po, w kwocie 100zł.
Tak więc o to w przeciągu dosłownie pięciu dni, z mojego konta w bardzo szybkim tempie zniknął okrąglutki tysiączek. Echh.
Historia z cyklu, powiedz Panu Bogu o swoich planach.. ;)
Na szczęscie moja finansowo-oszczędzająca przezorność nie uturdniła mocno życia,  sięgnęłam do mej skarbonki. Mimo sporych - nadprogramowych wydatków, nowiutki akumulator sprawuje się na medal, a brak ósemek po woli uspokaja moją obolałą szczękę przynosząc ulgę i spokój, ze już po wszystkim
Jest dobrze! :)
 
 

sobota, 19 stycznia 2013

Dzień Zero!

30 styczeń - dokładnie rok odkąd pojawiłam się tam pierwszy raz. 
Też była zima, padał śnieg, mróz szczypał niemiłosiernie.

Wyczekiwany, wymarzony dzień - otrzymam klucze do MOJEGO mieszkania!


Praco-Matrix

Ostatnie dwa tygodnie to matrix. Dosłownie. 
W pracy jest istny sajgon, godziny mijają jak w kołowrotku. Atmosfery ostatnio nie ma w ogóle. Wszyscy obrażeni, sfochowani, nie można nic powiedzieć. Marzy mi się zabrać komputer i przenieść w ciche i spokojne miejsce, gdzie nie ma dzwoniących telefonów, pytających nie-wiedzących i spokojnie odpisać na zaległe maile. 
Kumulacja pracy wybuchła jakby kapusta wigilijna zaczęła działać na niektórych z opóźnieniem ;) Nowy rok, nowe sprawy, nowe zadania, a gdzie miejsce na zakończenie starych, ba i praca bieżąca? Już drugi tydzień pracuję w samotności, spotykam zagraniczne delegacje i uwaga.. zostałam kierownikiem projektu pt. Mam Talent.
Wczoraj popołudniu po całym wyczerpującym tygodniu pracy wyglądałam dosłownie tak.
 
Coraz częściej myślę sobie o tym, aby spakować swoje zabawki i odejść. Są jednak  zobowiązania i ważne wydarzenia w moim życiu, które póki co trzymają mnie w tym miejscu. Nie ma równego traktowania i jak na razie nie ma za to nagród, mimo, że kto wie ten wie. Dziś aż strach pokazać, że się wie i potrafi, wykaże inicjatywę. Praca w korporacji jest jak pączek, na początku smaczny i idealny do kawy, a potem daje nieźle w dupę.

Przez pracę w ostatnim czasie zaniedbałam mocno siebie, siebie mam na myśli moje zdrowie i mieszkanie, które lada moment będzie już namacalnie :)

Dwie ósemki nadal walczą o śluzówkę jamy ustnej wygrywając niestety z kretesem. Opuchnięta i mocno obolała trwam kolejne dniW przyszłym tygodniu czeka mnie zabieg chirurgiczny mający na celu usunięcie wrogów. Strach zjada mnie okropnie

A o tym co przyjemniejsze, za chwilę :)
 
 

sobota, 12 stycznia 2013

Zimowa Melancholia

Siedzę sobie bardzo wygodnie na łóżku, pod świątecznym prezentem - kocem w panterę ;) po jednej stronie stoi kieliszek wina Carlo Rosi różowe - ostatnio uwielbiam - w towarzystwie gazet wnętrzarskich i katalogów podłóg, a po drugiej praca domowa z angielskiego miesza się ze służbową pracą domową jaką jest stworzenie formularza do badań klinicznych osób chorujących na cukrzycę II stopnia, szkicu dla Szwedów na środę... a czas ucieka.


Nie pisałam dawno, nie czułam się w nastroju, w humorze i generalnie nie czułam/czuję się ostatnio ze sobą dobrze. Jakiś dołek mnie złapał na sam początek tego roku i puścić nie chce. W 2013 weszłam z rosnącymi ósemkami, które zamieniły domówkę ze znajomymi na indywidualną domówkę z ibupromem max. Nie o takim sylwestrze marzyłam, opuchnięta i obolała tułałam się z kąta w kąt. Głowę zaprzątał mi również samochód, który koniec końców został naprawiony przez sąsiada - mechanika samochodowego, który oświadczył i zaświadczył jednocześnie, że w nocy, o północy mogę zawsze walić ze wszelkimi rodzaju problemami. Dzięki o Panie! 

W pracy same zarazki, apsiki, kaszlące gruźliki na około. Połowa ludzi na zwolnieniach, epidemia, zapalenie płuc ma średnio co 3 osoba nieobecna. Strach się bać, choć na mnie nic nie działa. Aga choruje w domu, więc ja sama z szefem. O tym nie marzyłam ;) Stąpa, kręci się i pyta, czy zrobiłam już formularz, &*#$%^^ którego on zapomniał mi dać wcześniej, a teraz czuję się jak na treningu personalnym - szybciej i szybciej. Wylądowałam z laptopem w domu, bo trzeba dokończyć to, zmienić jeszcze tamto i podmienić jeszcze coś, wszystko w weekend, który jak wiadomo nie służy pracy. Ekhm. Stąd właśnie kieliszek wina i tabliczka czekolady mlecznej.
Zaniedbałam się ostatnio, nie pamiętam kiedy dokonałam innego wysiłku niż psychiczny, no oprócz dźwigania zakupów ze sklepu. Czuję jak zaczynam obrastać w tłuszcz i jak moja karta MultiSport piszczy w szafie z tego powodu.W związku ze stanem psyche średnim, póki co o tym nie myślę. Przycisnę się później, wylaszczę na wiosnę, a co. Trzeba mieć motywację ;) i radość, bo ta czekolada taaaaka dobra.


Tymczasem uciekam do pracy, aby skończyć i mieć wieczór tylko dla siebie!

wtorek, 1 stycznia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku 2013!!

Zdrowia, radości, samych słonecznych dni, spełnionych marzeń, zrealizowanych planów!
Szczęścia, sukcesów na każdej płaszczyźnie!
Miłości!
Wytrwałości i wiary! 
Sobie i Wam z całego serca życzę!!

Gosia