poniedziałek, 9 kwietnia 2012

wielkanocne przemyślenia..

Od tygodnia trzymają się mnie refleksyjne myśli. Mocno refleksyjne. Nie lubię tego stanu. Bo siedzi gdzieś w głowie jakaś myśl (oby jedna!) i dudni. Dopóki jej nie przewałkuję w tej głowie na wiele sposobów nie odpuści, cholera taka jest wredna. Wszystko zaczęło się od zeszłego poniedziałku, podczas którego w pracy było spotkanie wielkanocne - jajeczko, śledzik, udajemy, że jesteśmy życzliwi etc., a podczas niego wręczenie nagrody Pracownika Roku 2011. I jakoś tak przyszło samo.. trochę wspomnień, kiedy to ja rok temu stałam na drżących kolanach przed widownią mniej lub bardziej zainteresowaną moją osobą i odbierałam koronę. I mimo, że podsumowania robię głównie urodzinowe i noworoczne, tak teraz nie mogłam powstrzymać się przez chwilę nad tą nutą refleksji, która do mnie przyszła z jajkowym bilansem. Bo co było rok temu i co się zmieniło? Wszystko. 
Rok temu opłakiwałam złamane serce, siedziałam jak niewolnik przy laptopie o wiele ponad tygodniową normę pracy, bez urlopu, bez innego życia niż zawodowe. Zakopana we wspomnieniach i żałobie, boleściach wielkich, jakby świat miał zniknąć z mojego życia lada moment. Było jak w kiepskim filmie i w dodatku bez happy endu. Czekałam, aż czas pomknie do przodu, wszak leczy rany. Czekałam na lato, które nie przyszło. Czekałam na jesień, bo to moja pora roku. Czekałam na zieloną choinkę. Czekałam na rok, który minie odkąd po raz ostatni wróciłam z miasta Kraka. No i minął. Już jakąś chwilę temu, ale to był ten moment, w którym uświadomiłam sobie, że już po wszystkim.  

 
Nie chciałabym się rozwodzić długo nad tym, że po wszystkim tak do końca nie jest, ale ten słynny czas zadziałał leczniczo na przeszłość. Ostatni rok zmienił dużo i pomieszał pozytywnie moje szare życie. Nigdy bym nie pomyślała, że spełni po kolei listę moich małych i większych marzeń, bo przecież miał się skończyć świat :) Zabawne jak wszystko jest jaśniejsze i czystsze i, że chyba tamto wydarzenie było zarówno najgorszym jak i najlepszym w moim życiu.
To właśnie te myśli nie dawały mi spokoju przez ostatni tydzień. Kiedy je przerobiłam po swojemu, na nowo poukładałam schowałam do pudełek w mojej głowie. Do takich, do których zaglądać już nie chcę i postaram się tego nie robić i do takich, do których jeśli wrócę przypomną mi to, co warto pamiętać. Aby zrobić miejsce na nowe uprzątnęłam wspomnienia i zachowałam tylko te, które warto pamiętać. 
Pozostaje mi tylko czekać na nowe :) Wiem, że będą. Może nie od razu, ale będą! Tak czuję, wierzę i mam cichą nadzieję, że obecny, nadchodzący, czy którykolwiek rok przede mną namaluje mi coś pięknego :) w końcu  mamy Wielkanoc, nowe życie, wolne i czyste. 
Zaczynam od nowa, nareszcie, naprawdę, bez odwracania się wstecz! Nie proszę o trzymanie kciuków, proszę wszystkich o zrobienie tego samego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz