niedziela, 22 kwietnia 2012

Czas upływa, czas wypala..

Mam wrażenie, że ostatnio czas jakby przyspieszył. Nie zdążam nacieszyć się weekendami, a tu już za chwilę kolejny piątek. Czas ucieka mi przez palce, gna co sił. Nie panuję nad nim. Ostatnio kiedy robiłam wpis była Wielkanoc, a tu już 2 tygodnie po, zaraz koniec miesiąca, majówka... i lato za pasem.

Pytacie co u mnie, więc w telegraficznym skrócie. Ostatnie tygodnie upływają mi przede wszystkim na jazdach - pomykam eLką dwa razy w tygodniu przez 2 godziny, a potem odsiaduję to w pracy. 4 razy w tygodniu po 1,5 godziny ćwiczę na siłowni, do bólu nie ma zmiłuj. Do tego jestem na diecie mojego autorstwa (niech żyją serki wiejskie z Lidla i jogurty naturalne z musli), póki co głodna nie chodzę i słodyczy nie tykam - dziękuję za rodzynki! Drgnęło, spodnie stają się coraz luźniejsze, boczki chudsze, brzuch staje się wklęsły, nogi jakby smuklejsze, ale to jeszcze nie to co chciałabym osiągnąć. Spodnie z zeszłego roku na lato rozm. 36 muszą być luźne, póki co nie są ;) Omijam galerie handlowe, uczę się zakupów z potrzeby. Udaje się. Wszystko co w ostatnim czasie trafiło do mojej szafy jest idealne na nadchodzącą wiosnę i lato, czekam bardzo. Na nowo polubiłam Zarę, aczkolwiek kocham miłością wierną Reserved przede wszystkim za espadrylki i kawowe rurki! Lada moment rusza kredyt na mieszkanie, wszystko odpukać idzie w dobrym kierunku, a tak mocno płynący czas w tym przypadku działa na moją korzyść :))
 






 
A poza tym jestem zmęczona pracą. Wypalam się. Czuję, że potrzebuję odpoczynku, a nawet zmiany. Coraz mniej przyjemności sprawia mi bycie w miejscu, w którym rozwój ogranicza się tylko do przejmowania obowiązków kolejnej przyszłej mamy. Mimo osiąganych sukcesów i bycia nazywaną 'skarbnicą wiedzy' nadal jestem tym kim jestem i gdzie jestem, byłam przez klika ostatnich lat. Tak więc jeśli w najbliższym czasie nic się nie zmieni, to chyba przyjdzie czas się pożegnać. Nie dziś, nie jutro, ale coraz częściej o tym myślę i się rozglądam. Przykre, ale prawdziwe. Najbliższe miesiące pokażą ile jeszcze czasu tu zostanę, zaległy urlop w dużej ilości pozwoli mi przetrwać urządzanie mieszkania, więc to jest jedyne co mnie trzyma. Zobaczymy co przyniesie czas i rozmowa z Kartoflem.
 
A na koniec dobra wiadomość. Przyszła wiosna! :) Dziś było wyjątkowo ciepło, mój park po ostatnich deszczach zaczął się zielenić, żółcić i bielić, czego przykład poniżej. Jest bardzo miło, ciepły wiatr otula twarz, słońce ładuje akumulator na kolejny tydzień zmagań. Liczę, że przyniesie coś dobrego. Trzymajcie kciuki! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz