poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Mayówka!

Nastała Majówka!! Cieszę się niemal tak mocno jakbym miała spakowane walizki i kupiony bilet nad morze :) Nie mam walizki, biletu, ba nawet nie mam urlopu! W tym tygodniu pracuję z domu. Daje mi to tydzień spania trochę dłużej niż do 6 rano ;) zero komunikacji miejskiej, chyba, że z własnych potrzeb i zero niektórych twarzy na codzień! 
Relaks na całego! Przyjemne z pożytecznym!
Poza tym jest tak pięknie na dworze. Przyszło prawdziwe lato! Trochę przebywania na słońcu i dekolt, ręce opalone. Twarz muśnięta słońcem, poziom endorfin większy! Ciepły wiatr! Nawet te maile w skrzynce tak nie bolą jak się siedzi na balkonie z kubkiem kawy na ciepełku! Oby reszcie pracującego towarzystwa nie przyszło do głowy wrócić wcześniej z majówki! Życzę wszystkim odpoczynku od codzienności w tak piękną pogodę! 

 

niedziela, 22 kwietnia 2012

Never Let Me Go...

Chodzi za mną cały dzień, stąd dzielę się tutaj moją prześladowczą niedzielną piosenką :) Uwielbiam! 
Myślę, że będą tacy, którzy domyślą się skąd się ta piosenka wzięła.. ;)


Czas upływa, czas wypala..

Mam wrażenie, że ostatnio czas jakby przyspieszył. Nie zdążam nacieszyć się weekendami, a tu już za chwilę kolejny piątek. Czas ucieka mi przez palce, gna co sił. Nie panuję nad nim. Ostatnio kiedy robiłam wpis była Wielkanoc, a tu już 2 tygodnie po, zaraz koniec miesiąca, majówka... i lato za pasem.

Pytacie co u mnie, więc w telegraficznym skrócie. Ostatnie tygodnie upływają mi przede wszystkim na jazdach - pomykam eLką dwa razy w tygodniu przez 2 godziny, a potem odsiaduję to w pracy. 4 razy w tygodniu po 1,5 godziny ćwiczę na siłowni, do bólu nie ma zmiłuj. Do tego jestem na diecie mojego autorstwa (niech żyją serki wiejskie z Lidla i jogurty naturalne z musli), póki co głodna nie chodzę i słodyczy nie tykam - dziękuję za rodzynki! Drgnęło, spodnie stają się coraz luźniejsze, boczki chudsze, brzuch staje się wklęsły, nogi jakby smuklejsze, ale to jeszcze nie to co chciałabym osiągnąć. Spodnie z zeszłego roku na lato rozm. 36 muszą być luźne, póki co nie są ;) Omijam galerie handlowe, uczę się zakupów z potrzeby. Udaje się. Wszystko co w ostatnim czasie trafiło do mojej szafy jest idealne na nadchodzącą wiosnę i lato, czekam bardzo. Na nowo polubiłam Zarę, aczkolwiek kocham miłością wierną Reserved przede wszystkim za espadrylki i kawowe rurki! Lada moment rusza kredyt na mieszkanie, wszystko odpukać idzie w dobrym kierunku, a tak mocno płynący czas w tym przypadku działa na moją korzyść :))
 






 
A poza tym jestem zmęczona pracą. Wypalam się. Czuję, że potrzebuję odpoczynku, a nawet zmiany. Coraz mniej przyjemności sprawia mi bycie w miejscu, w którym rozwój ogranicza się tylko do przejmowania obowiązków kolejnej przyszłej mamy. Mimo osiąganych sukcesów i bycia nazywaną 'skarbnicą wiedzy' nadal jestem tym kim jestem i gdzie jestem, byłam przez klika ostatnich lat. Tak więc jeśli w najbliższym czasie nic się nie zmieni, to chyba przyjdzie czas się pożegnać. Nie dziś, nie jutro, ale coraz częściej o tym myślę i się rozglądam. Przykre, ale prawdziwe. Najbliższe miesiące pokażą ile jeszcze czasu tu zostanę, zaległy urlop w dużej ilości pozwoli mi przetrwać urządzanie mieszkania, więc to jest jedyne co mnie trzyma. Zobaczymy co przyniesie czas i rozmowa z Kartoflem.
 
A na koniec dobra wiadomość. Przyszła wiosna! :) Dziś było wyjątkowo ciepło, mój park po ostatnich deszczach zaczął się zielenić, żółcić i bielić, czego przykład poniżej. Jest bardzo miło, ciepły wiatr otula twarz, słońce ładuje akumulator na kolejny tydzień zmagań. Liczę, że przyniesie coś dobrego. Trzymajcie kciuki! :)



niedziela, 15 kwietnia 2012

Espadryle!

Wystarczy trochę słomy, nici i materiału, aby kobiecie sprawić przyjemność ;) A mianowicie uszyć buty - idealne na wiosnę, lato, wczesną jesień. I eleganckie i luzacko-sportowe. Nie wiem kto je wymyślił, jedno jest pewne w mojej garderobie już są.

Od razu powiem, że nie lubię w espadrylach tej całej słomy, która przez marnych producentów, albo po kosztach na prawdę psuje efekt końcowy butów. Rozłazi się, pruje, jest kiepskiej jakości. Oczywiście ktoś mi może zarzucić, że właśnie to jest całym clue tych butów, no ale cóż. W takim typowo słomiastym wydaniu mi się nie podobają.


 Dlatego szukałam czegoś wybitnie pasującego do mnie i znalazłam! Nie zawiódł mnie Reserved, który uszył buty idealne dla mnie i tym samym nareszcie je mam! Malinowo-koralowe, bo nie wiem jak dokładnie ocenić kolor tych butów. Słomkowe sznureczki są bardzo dobrze i przymocowane do koturny dodatkowo są sztywne i nie sprawiają w ogóle wrażenia typowych espadryli - miękkich i kapciowatych :)
Idealne do spodni, spódnic, sukienek, marynarki i jeansów. Do wszystkiego :) Hmm tylko cena prawie jak za skórzane buty, ale na lato mam niedobór butów, a te załatwiły mi na raz sportową elegancję :) Polecam, jeśli jeszcze są w sklepie!

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

wielkanocne przemyślenia..

Od tygodnia trzymają się mnie refleksyjne myśli. Mocno refleksyjne. Nie lubię tego stanu. Bo siedzi gdzieś w głowie jakaś myśl (oby jedna!) i dudni. Dopóki jej nie przewałkuję w tej głowie na wiele sposobów nie odpuści, cholera taka jest wredna. Wszystko zaczęło się od zeszłego poniedziałku, podczas którego w pracy było spotkanie wielkanocne - jajeczko, śledzik, udajemy, że jesteśmy życzliwi etc., a podczas niego wręczenie nagrody Pracownika Roku 2011. I jakoś tak przyszło samo.. trochę wspomnień, kiedy to ja rok temu stałam na drżących kolanach przed widownią mniej lub bardziej zainteresowaną moją osobą i odbierałam koronę. I mimo, że podsumowania robię głównie urodzinowe i noworoczne, tak teraz nie mogłam powstrzymać się przez chwilę nad tą nutą refleksji, która do mnie przyszła z jajkowym bilansem. Bo co było rok temu i co się zmieniło? Wszystko. 
Rok temu opłakiwałam złamane serce, siedziałam jak niewolnik przy laptopie o wiele ponad tygodniową normę pracy, bez urlopu, bez innego życia niż zawodowe. Zakopana we wspomnieniach i żałobie, boleściach wielkich, jakby świat miał zniknąć z mojego życia lada moment. Było jak w kiepskim filmie i w dodatku bez happy endu. Czekałam, aż czas pomknie do przodu, wszak leczy rany. Czekałam na lato, które nie przyszło. Czekałam na jesień, bo to moja pora roku. Czekałam na zieloną choinkę. Czekałam na rok, który minie odkąd po raz ostatni wróciłam z miasta Kraka. No i minął. Już jakąś chwilę temu, ale to był ten moment, w którym uświadomiłam sobie, że już po wszystkim.  

 
Nie chciałabym się rozwodzić długo nad tym, że po wszystkim tak do końca nie jest, ale ten słynny czas zadziałał leczniczo na przeszłość. Ostatni rok zmienił dużo i pomieszał pozytywnie moje szare życie. Nigdy bym nie pomyślała, że spełni po kolei listę moich małych i większych marzeń, bo przecież miał się skończyć świat :) Zabawne jak wszystko jest jaśniejsze i czystsze i, że chyba tamto wydarzenie było zarówno najgorszym jak i najlepszym w moim życiu.
To właśnie te myśli nie dawały mi spokoju przez ostatni tydzień. Kiedy je przerobiłam po swojemu, na nowo poukładałam schowałam do pudełek w mojej głowie. Do takich, do których zaglądać już nie chcę i postaram się tego nie robić i do takich, do których jeśli wrócę przypomną mi to, co warto pamiętać. Aby zrobić miejsce na nowe uprzątnęłam wspomnienia i zachowałam tylko te, które warto pamiętać. 
Pozostaje mi tylko czekać na nowe :) Wiem, że będą. Może nie od razu, ale będą! Tak czuję, wierzę i mam cichą nadzieję, że obecny, nadchodzący, czy którykolwiek rok przede mną namaluje mi coś pięknego :) w końcu  mamy Wielkanoc, nowe życie, wolne i czyste. 
Zaczynam od nowa, nareszcie, naprawdę, bez odwracania się wstecz! Nie proszę o trzymanie kciuków, proszę wszystkich o zrobienie tego samego! :)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wesołych Świąt Wielkanocnych!

 Niech te Święta Wielkanocne będą zdrowe, radosne i spokojne! Smakowite, spędzone wśród najbliższych i pełne odpoczynku!
Smacznego Jajka, Mokrego Dyngusa i Bogatego Zajączka dla Wszystkich !!!

sobota, 7 kwietnia 2012

Gotowa na Święta!

Tak, jestem! Już posprzątane na błysk, babka piaskowa dwu kolorowana upieczona, sałatka jarzynowa pokrojona. Jest pachnąco i świątecznie. Koszyczek został uroczyście poświęcony, co chwila spływają życzenia :)
Rzeżucha wyszła tak średnio, ale z ozdobami świątecznymi tego tak mocno nie widać. Tulipany wychylają główki do światła, a czekoladowe kurczaczki póki co stoją w szeregu i nie kuszą ;)
Wolna od kuchennych obowiązków odpoczywam i delektuję się nicnierobieniem :)



 

piątek, 6 kwietnia 2012

Świąteczne Rewolucje w Kuchni

Przygotowania do świąt Wielkanocnych tak naprawdę zaczęłam w Wielki Piątek. Oczywiście mam na myśli kuchenne przedświąteczne rewolucje. W zeszłym tygodniu posprzątałam moje królestwo, ale teraz trzeba coś upichcić. W większości to i tak zadanie dla mojej Mamy, która jest mistrzynią w kuchni. 

Zaczęłam od sernika z rosą. To bardzo prosty przepis na przepyszny sernik na małej ilości kruchego ciasta z puszystą zapieczoną pianą z białek. Ciasto jest wilgotne i rozpływa się w ustach, deklasuje inne serniki, suche i zapychające, robi wrażenie prawda?!







Kolejnym przystankiem były małe galaretki z kurczaka. Na codzień nie jestem fanką, ale ładnie przygotowane na stole robią super wrażenie. Kurczak musi się ugotować w rosołku, który potem posłuży do zrobienia galaretki. Aby był urok kupiłam małe pojemniczki oraz jajka przepiórcze, które posłużyły do ozdobienia galaretek po ich wyjęciu z pojemników i odwrócenia do góry nogami ;)




Wszytsko teraz stygnie, zastyga i czeka na niedzielną ucztę. Nie mogę się nadziwić ile przygotowań pochłaniają każde Święta. Szykowania jest jak na tygodniowy maraton siedzenia przy stole, a to raptem 2 dni :) Jednak dla mnie święta bez pasztetu, pieczonego schabu, wędzonego łososia z jajeczkiem oraz sałatki jarzynowej to nie Święta! Dziś wiem, że w moim własnym domu też tak będzie, bo domowe smakuje po prostu najlepiej, a przygotowane samodzielnie hmm jest bezcenne :)

niedziela, 1 kwietnia 2012

kwiecień plecień..

Przyszedł kwiecień, a wraz z nim spadł śnieg.. Wiosna się schowała, za to wieje wiatr, pada grad, deszcz, śnieg i nie jest fajnie. Do obrazku nie pasuje coraz bardziej zielona trawa i długi dzień, bo jest bardziej jesiennie niż wiosennie, halllo wiosna obudź się na dobre!




Za tydzień święta Wielkanocne. Porządki zrobione, trochę przejaśniało :) Zakupy, które postać mogą zrobione. Ozdoby świąteczne wystawione w tym czekoladowe kurczaczki Linda, echh nie mogłam się oprzeć. Hiacynt zaczął się rozwijać i pachnie niczym odświeżacz powietrza. Rzeżucha zasiana i zaczyna pękać, czemu towarzyszy ogromny smród, nie znoszę zapachu rosnącej rzeżuchy ;) 
To ostatnie to ewidentny znak, że niedługo święta! No i palemka, którą czas iść poświęcić!