niedziela, 21 lipca 2013

Balkoning!

Wszystko się kiedyś kończy, filozoficznie ujmując.. mój urlop też. 
Brutalnie, szybko, bez pytania, minął piorunem pozostawiając mnie w stanie lekkiego stresu, który zawsze towarzyszy mi przed powrotem do pracy, po tak długiej nieobecności.
To drugi dwu tygodniowy urlop w tym roku, mogę śmiało powiedzieć, że nadrabiam zeszło roczne zaległości oraz przyzwyczajam siebie i innych, że mi się również należy. Nie chcę myśleć, ile zadań czeka na 'powrót Gosi', ile zonków ugrzęzło mi w skrzynce, bo 'tylko Gosia to ogarnie'. Dziś staram się nie myśleć, choć jutrzejsza aklimatyzacja za pewne szybko przerodzi się w stan zapominania o minionym już urlopie...
Póki co celebruję samotną niedzielę, którą to spędzam w moim mieszkanku. Wyjątkowo rodzinny obiad był wczoraj, po którym pojechaliśmy do dziadków na cmentarz. Po ostatnim wylegiwaniu się w łóżku do południa, relaksuję się na moim balkonie, słuchając śpiewających ptaszków i szumiącego lasu. Wstyd przyznać, ale mam na to czas pierwszy raz od prawie 3 m-cy mieszkając na swoim. Zawsze w pędzie, w biegu, spiesząc się gdzieś.. Dziś nie muszę nic, oprócz odprasowania ubrań na poranne tzw. nie-wiem-w-co-się-ubrać oraz doprowadzenia się do stanu publicznej oglądalności, w tym walkę ze schodzącą skórą.Tymczasem!


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz